.

sobota, 30 grudnia 2017

Dzwoniec

Ostatnio w naszych karmnikach widujemy nowy gatunek: Dzwoniec


Zachowanie podobne do Mazurka, tzn siedzi, przebiera w ziarnach i nie dopuszcza innych.

Sezon narciarski 2017/2018

Wczoraj rodzinnie pojechaliśmy do Tylicza, do ośrodka Tylicz-Ski. Zosia i ja zjechaliśmy po 10 razy. W tym czasie Ela z Klarą przesiedziały na dole w Gościńcu. Ok 14 zjechaliśmy do nich i wymieniłem się z Elą rolami i karnetami. Coś jednak źle policzyłem czas do końca ważności karnetu i Eli zamiast > 1g czasu na jazdę pozostało jakieś 50 min. W tym czasie obróciła tylko dwa razy.



sobota, 16 grudnia 2017

Endokrynolog

Wczoraj Klara była na wizycie kontrolnej u pani endokrynolog. To specjalista od tarczycy. Oglądnęła wyniki badań i stwierdziła, że Klara ma je bardzo dobre. Na pytanie o wolny wzrost odpowiedziała, żeby zadbać o należytą higienę snu i pozwolić tym samym na właściwe wydzielanie się do organizmu melatoniny, czyli hormonu wzrostu. A ta higiena to m.in.: spanie od najpóźniej godziny 20, spanie w ciągu dnia nie więcej niż godzinę i spanie w nocy w całkowitej ciemności. Tu będzie problem, bo przed oknami mamy lampy sodowe oświetlenia ulicznego. Spróbujemy wymienić szmatę w rolecie na bardziej gęstą. Muszę podzwonić do firm monterskich od rolet.

Podróż do pani doktor odbyła się dzięki Kolei Małopolskich, oraz pomocy cioci Ani, której dziękujemy za towarzystwo i pomoc w podróży, zwłaszcza na trasie powrotnej (masa ludzi).



środa, 6 grudnia 2017

Mikołajki, mikołajki!

Ciekaw jestem co mi żona podaruje na mikołajki?! Zosia już dostała jakieś książki, które wręcz "połknęła" na raz w jedno posiedzenie, Ela dostała zestaw głośnomówiący do samochodu, bo sukcesywnie gubi wszystkie słuchawki bluetooth, a Klarcia ciągle coś dostaje, tylko nie ma biedactwo świadomości, że to są "mikołajki". 

W niedziele Zośka występuje w sztuce na głównej scenie w tarnowskim teatrze i to w jakiejś naczelnej roli. Codziennie z tego tytułu mają po południami próby, co przyprawia nas o totalny chaos dnia codziennego z uwagi na konieczność rozwożenia wszystkich we wszystkie miejsca. A jakby tego było mało, to w tym tygodniu mamy dodatkowe wyjazdy, np dziś z Klarą do Krakowa do okulisty na kontrolę, bo jej "oczko ocieka" w bok.

No i, Klarcia będzie musiała nosić okularki. W poniedziałek odbieram je od optyka.

poniedziałek, 27 listopada 2017

wizyta kontrolna

Klara po zaaplikowaniu pierwszej dawki antybiotyku od razy wyzdrowiała. nie chodziła oczywiście przez ubiegły tydzień do przedszkola, z wyjątkiem obecności w piątek na uroczystym Pasowaniu Na Przedszkolaka. Ela robiła stosowne zdjęcia, ale "padła" jej bateria w komórce i to skutecznie, bez odwrotu i nie mogę ich zciągnąć. Może przedszkole zamieści swoją relację z tej uroczystości, to ją udostępnimy.

Dziś Klara idzie na kontrolę do lekarza, o wynikach poinformuję w stosownym czasie.


Już Klara zdrowa, idzie do przedszkola

wtorek, 21 listopada 2017

Klara i znowu gorączka

Od kilku dni Klara pokaszluje. Właściwie to nie jest kaszel-kaszel, tylko takie odkaszliwanie, zwłaszcza rano po nocy, jakby odkaszliwała "starczą flegmę". Ja wiem, że dzieci z ZD szybciej się starzeją, ale żeby już miała objawy "starczej flegmy", to chyba nieco za wcześnie. Dziś w nocy jednak też tak po-kaszliwała, ale dostała >38,5. W trybie MEGA-AWARYJNYM  musieliśmy (a w zasadzie Ela, bo jak jak zwykle ograniczyłem się do "fachowego doradztwa") załatwić kogoś do opieki nad Klarą, w czasie, gdy Ela zawiezie Zosię do szkoły. Jak zwykle wybór padł na niezawodną jak do tej pory, naszą sąsiadkę, panią Magdę. Na szczęście pani Madzia miała czas i zeszła w kapciach do nas. Ela podwiozła Zosię na najbliższy przystanek i Zofia pojechała autobusem. Na szczęście Ela ma na dziś umówiony termin wizyty z Klarą pod kątem uzyskania skierowania na badania krwi przed wizytą u endokrynologa. Właśnie teraz pewnie już siedzą w poczekalni. Oczywiście Klara nie poszła do przedszkola i została w domu, ale żadnej gorączki, ani nawet śladu po tej nocnej nie miała. Znowu coś tajemniczego. jak tylko wrócą po wizycie, zaraz Wam napiszę co stwierdził pan doktor Olechowski


No, więc tak. Osłuchowo bez zmian, ale badanie czegoś tam wyszło 40, przy dopuszczalnym 20. Czyli jest bakteryjne zakażenie, no i mamy anybiotyk!

środa, 15 listopada 2017

Tajemnicza gorączka

Wczoraj zadzwonili ze szkoły, że Zosia narzeka na ból głowy i dreszcze i w związku z tymi narzekaniami nie pójdzie na basen. Hmmm, basen lubi, żadnego sprawdzianu nie zapowiedzieli, wiec skąd ten "paluszek i główka"? Poprzednio były wymioty, więc to nie była symulacja, a teraz... kto to wie. Jednak w domu zmierzyliśmy temperaturę i miała ok 38. Dostała Ibuprom i odzyskała władzę w domu. Zrobiła więc lekcje, zjadła i poszła spać. Żadnych objawów!!! Pójdzie więc do szkoły, jeśli nic się nie wydarzy. Jednak około g. 23 dostała 39, no to wiadomo, że do szkoły nie pójdzie. I znowu, żadnych objawów. Co to może być?!

piątek, 10 listopada 2017

Klara zagorączkował, a Zosia biegunka

Dziś w nocy niespodziewanie Klara zagorączkowała bezobjawowo. I tak ją trzyma po 39 przez cały dzień. A Zosia od wtorku nie chodzi do szkoły. W drodze do szkoły dostała torsji i obżygała samochód. We środe już był spokój od żołądka, ale przyszła temperatura. W piątek natomiast bolał ją brzuch. Ela dziś przy Klarze też narzeka, że ją łamie w kościach. Tylko ojciec się trzyma. Zobaczymy jak długo!

sobota, 21 października 2017

Klara i jej rehabilitacja

Czas napisać trochę dla zainteresowanych o rozwojowych sukcesach Klary. Jak pewnie pamiętacie Klara jeździła w sierpniu do Rzeszowa na zajęcia logopedyczne metodą krakowską. Tam zapoznały się z panią Barbarą i Ela postanowiła kontynuować u niej zajęcia, zwłaszcza, że prowadzi ona gabinet w Dębicy, 30 minut jazdy z domu.

Ale po kolei. Klara uczęszcza do przedszkola "Kraina marzeń" w Zgłobicach, blisko nas. Warto zaglądnąć na ich profil FB, bo przedszkole jest nowe, ładne i na zdjęciach Klara pojawia się dosyć często. Ma tam 5 godzin rozmaitych zajęć w tygodniu. Oprócz tych zajęć uczęszcza jeszcze na zajęcia z psychologiem i pedagogiem do Ośrodka Wczesnej Interwencji we wtorki, na rehabilitacje masażem Moralesa do Krakowa we środy, na logorytmike i dogoterapię do fundacji "Ich lepsze jutro"we czwartki, w piątki do Dębicy o czym wspomniałem  wyżej i na zajęcia na basenie  w ośrodku "Siemacha" w Odporyszowie w soboty. Rozkład zajęć mamy wpisany na profilu Klary na FB. Ela codziennie musi się nagimnastykować, żeby pogodzić te dodatkowe zajęcia z rozkładem zajęć w przedszkolu i u Zosi w szkole. Zosia zresztą coraz częściej jeździ do szkoły i wraca z niej autobusem.

Ostatnio pani Barbara wystawiła Klarze opinię logopedyczną. Wynika z niej, że Klara większość testów zakończyła na poziomie rozwojowym 3 latka lub co najmniej 2,6 latka. Czyli nie odbiega jakoś wyraźnie od rówieśników. Oczywiście cieszy nas taka opinia. Mamy za co dziękować Bogu, i wierzymy w to, że to On daje nam siłę, okazje, kieruje nasze kroki do tych wszystkich osób, które pracując z Klarą sprawiły taki właśnie dobry jej rozwój. Otwiera także serca ludzi, którzy wspomagają nas finansowo, bo większość zajęć finansowane są z darów 1%. Niemniej opinia zawiera też dużo wytycznych dla nas, jak mamy z Klarą pracować na co dzień, żeby rozwijać jej percepcję, przełamywać opory, np w jedzeniu stałych pokarmów, rozwijać mowę i komunikowanie się z otoczeniem.

relacja z wycieczki na Jaworze k/Grybowa

Jesień w pełni, no to my "uderzamy" w plener. Tym razem na cel więliśmy kolejną wieżę widokową na górze Jaworze koło Grybowa. Tu relacja, zapraszamy

poniedziałek, 16 października 2017

Pierwsza infekcja tej jesieni

Wczoraj byliśmy na wycieczce na Jaworzu k/ Grybowa. Pogoda piękna i kolejna wieża widokowa zaliczona. Wkrótce relacja na blogu wycieczkowym. Ale niestety Klarcia okupiła to przeziębieniem. Co prawda nie wiadomo, czy spowodowane to jest  tą wycieczką, bo w końcu chyba infekcje tak szybko sie nie wykluwają, żeby w dzień, powiedzmy zmarznąć, a wieczorem już "chyrlać" i o 4 w nocy mieć gorączkę 38,2. Klarcia zasnęła bez żadnych objawówó po kąpieli ok 20-tej i kilkadziesiąt minut później przebudzila się charcząc przy oddychaniu z wyraźną trudnością w łapaniu powietrza. Dziś od razu poszła Ela z nią do lekarza, i póki co ma tylko zaczerwienione gardło. Mamy inhalować Nebudem. To w zasadzie pierwsza jesienna infekcja w rodzinie- nie licząc tego, jak  mnie trochę brało w tygodniu poprzedzającym Różaniec Do Granic. Ale wyszedłem z tego bez poważniejszych konsekwencji. 

Tym samym chyba już zakończyliśmy rodzinny sezon wycieczkowy

sobota, 7 października 2017

Różaniec do granic

Wybraliśmy się z Zofią do kościoła stacyjnego w Piwnicznej-Kosarzyskach. Wyjechaliśmy w domu o 9, ale w sobotę rano jednak bywają zatory i remonty i spóźniliśmy się na mszę. Niedługo, bo 5 minut, ale dzięki temu nie usłyszeliśmy, jaka jest organizacja procesu dojścia do granicy. Dopiero po mszy i nabożeństwie spotkałem starego kolegę Marka, który mi przedstawił tę koncepcję autorstwa miejscowego proboszcza. Koncepcja była nieco odmienna od pierwotnych założeń organizatorów, która mówiła, że ludzie mają być rozciągnięci wzdłuż granicy. Koncepcja miejscowego proboszcza zakładała wyjście o 13:30 (a od 14 miał być już odmawiamy wspólnie różaniec- wspólnie w całej Polsce za pośrednictwem Radia Maryja) wszystkich chętnych (zarejestrowanych było tam ok. 1000 osób) i wspólne przejście wzdłuż granicy. Cała wycieczka opiewała na 10km i 500 metrów podejścia. A było na to wszystko 2,5 godziny. Coś mi się to nie bardzo "widziało", bo jak kilkusetosobowa grupa ma w tak krótkim czasie pokonać taki długi i stromy dystans, skoro średnie tempo pojedynczego piechura w terenie górskim to 3km/h. Na pewno zajmie im to znacznie dłużej. Nie byliśmy przygotowani na taką długą eskapadę. Spotkaliśmy tam też znajomych parafian, Tomasza i Monikę, którzy również nie byli zachwyceni pomysłem i przygotowani na wyprawę (zwłaszcza, że po ostatnich opadach górskie szlaki tonęły w błocie). Postanowiliśmy podjechać samochodem na Obidzę i podejść do granicy. Tak zrobiliśmy. Rozłożyliśmy się przy granicy i wspólnie razem i z Radiem Maryja- a tym samym z milionem Rodaków odprawiliśmy tę historyczną Modlitwę.

Razem z Zosią wierzymy, że nie pozostanie to bez Boskiego Echa. Trzeba tylko cierpliwie czekać KIEDY!

 raz słońce...

...raz deszcz. 


na stanowisku


na koniec widok na Beskid Sądecki- w nagrodę. 



piątek, 29 września 2017

Klara u ortopedy

Instruktorzy od hipoterapii w tym roku zażądali zaświadczenia o zdolności Klary do ćwiczeń na koniu. Trzeba zrobić prześwietlenie szyi, czy ma stabilność szyjno-obrotową. Lekarz pierwszego kontaktu z Alergomedu powiedział, że to nie bardzo jego "działka" i zalecił pójść do ortopedy dziecięcego. Znaleźliśmy go- dobrze że mamy rodzinne ubezpieczenie w Medicover- w Krakowie w Medi Partner na ul. Jasnogórskiej. Ale pan doktor nie przepisał prześwietlenia, ".. bo to nie jego specjalność". i polecił skierować kroki do lekarza z medycyny sportowej. Kurde, bez jaj!!
Trzeba uruchomić inne kanały!

czwartek, 28 września 2017

dziś byliśmy z Elą na grzybkach

W okolicznych lasach ciągle trwa wysyp grzybów. Korzystając z ładnej pogody, wziąłem wolne w pracy i pojechaliśmy z Elą do Jastrzębiej. W trzy godziny zebraliśmy 2,8 kg prawdziwków i 1,2 kg młodego podgrzybka brunatnego. Wystarczyło na susz, marynatę i mrożenie.








środa, 27 września 2017

wczoraj to byl dzień...

...Ładny i słoneczny. Nieśmiało planowałem wypad na "mały" rowerek po pracy, ale... . Jak zwykle moje plany zostały całkowicie zmodernizowane. Głównym modernizatorem okazała się babcia Irena, która z powodów zaburzeń gastrycznych nie mogła odebrać Zosi po basenie. A Ela miała już umówioną rehabilitację z Klarą. Jak zwykle w sytuacjach kryzysowych nieocenioną okazała się niezawodna ciocia Ania. Odebrała ją ze szkoły i wsadziła do autobusu. Ja po przyjeździe do domu z pracy zjadłem szybko obiad i podjechałem na przystanek pod dom kultury w Mościcach. Zaparkowałem na wprost Gorillaz Grill Bar, co zaskutkowało tym, że musiałem Zośce kupić frytasy z mięchem i 7-Up. I te frytasy mam dziś w robocie na drugie śniadanie. Zaraz będę je odgrzewał w mikrofali. Może obędzie się bez- tym razem u mnie- "zaburzeń gastrycznych"

Oczywiście z planów rowerkowych wyszło "jak zwykle"!

niedziela, 17 września 2017

Niedziela na neurologii

Na zewnątrz deszcz, więc ból z powodu zamknięcia można znieść lżej. Na 10 byłem w kaplicy na mszy św. Łącznie we mszy uczestniczyło 10 osób, z czego 5 to były panie pracownice. Oprócz kapłana przy ołtarzu, byłem tam jedynym facetem.

Jadłospis napawał optymizmem, bo na obiad przewidywał młode ziemniaczki, schabowy i surówka. Hurra! nie muszę więc kupować w bufecie normalnego obiadu. 

Rzeczywistość jednak nie była już taka "różowa". Ziemniaki nie były nowe, zamiast schabowego był schab gotowany: twardy, suchy i niesłony. A ziemniaki! Fatalne, chyba jakieś pastewne! Chyba nie tylko mi te ziemniaki nie smakowały'


Oddałem karmę prawie nie ruszoną i zjechałem do bufetu na normalne jedzenie.




Dwa tygodnie roku szkolnego za nami

Już połowa września! Koniec lata niedaleko, jesień się zbliża. Dziewczynki dzielnie uczestniczą w procesie edukacyjnym, i tak:


Klarcia: Co rano, jeszcze przed Zosią jest dowożona do przedszkola. Raczej idzie tam bez żadnych "płaczków-maczków". Czasem w trakcie pobytu sobie popłacze, ale to nie za mamą tylko raczej z innych powodów. Gorzej jest z jedzeniem. Jak wiecie, Klarcia nie gryzie pokarmów, pan Rafał, kucharz rozdrabnia jej obiadek, a pani wychowawczyni próbuje ją karmić (przynajmniej tak twierdzi) ale i tak często nie zjada nic lub zjada niewiele. Ela zabiera ją o różnych godzinach: raz około 12 przed spaniem, a drugi raz po całym dniu, czyli ok. 15


Zosia: to już "stara" wyjadaczka. Zadań domowych jeszcze nie mają jakoś więcej, niż to bywało w III klasie, więc w domu się nie przepracowuje. Zaczyna wracać ze szkoły autobusem. Ale narazie spokojnie, bo odbiera ją ze szkoły ciocia Ania i wsadza do autobusu, a w Mościcach na przystanku czeka mama, albo babcia. Jeszcze nie codziennie, ale póki co testujemy taki model powrotu.

piątek, 15 września 2017

A co po za oddziałem?


Oprócz oddziału neurologicznego (III p.) odwiedzam często tutejszą kaplicę, która ulokowała się w przyziemiu w jakimś starym magazynie. Co zresztą widać na załączonym filmiku. Bywam tam dwa razy dziennie i dopiero dziś rano ktoś oprócz mnie przyszedł się pomodlić. I była to pielęgniarka lub salowa (fartuch niebieski, to raczej pielęgniarka, chociaż na neurologi jedne chodzą na niebiesko, a inne na biało. Szkoda, że minęły czasy, gdy nosiły czepki z paskami- przynajmniej wiadomo z kim się miało do czynienia. A teraz pielęgniarkę od salowej można odróżnić po tym co niesie w rękach)







Kilkanaście kroków dalej mieści się BUFET.


Menu imponujące jak na bufet szpitalny, co pewnie oznacza że kuchnia rozmraża "pełną parą" a precyzyjniej to pełną mocą (mikrofali)



Najwięcej jednak kupuję tam kawe z ekspresu.

(w głebi widać urządzenia do rozmrażania)



czwartek, 14 września 2017

Neurologia c.d c.d.

Dziś żadnych badań, żadnych wyników. Nuda straszna. Skończyłem książkę o Wielkim Księdzu, o o. Dolindo "Jezu, Ty się tym zajmij" . Gorąco polecam.


środa, 13 września 2017

Neurologia c.d.

Wczoraj już nic się nie działo więcej. No, chyba, że za "wydarzenie" można uznać fakt, że na obiad podali kawałek kurczaka

Posiłek zdecydowanie lepiej wygląda, niż smakuje. Czy brak soli i innych przypraw wynika z wymogów zdrowotnych pacjentów, nawet tych nie na diecie?


Dziś rano pani przyszła z informacją, że znowu mam nie jeść karmy porannej (normalnie nazywanej "śniadaniem"), mogę jej nawet nie brać, bo ok 11  pojadę karetką na rezonans i wrócę akurat na obiad. Zobaczymy!


Jestem już po rezonansie. To urządzenie prod Simens wcześniej prawdopodobnie służyło w Guantanamo do wymuszania zeznań na terrorystach. Takiej ilości rozmaitych buczeń, stuków, i pokrewnych odgłosów skomasowanych w krótkim czasie nie słyszałem przy jednoczesnym bezruchu osobnika badanego (czytaj: torturowanego) i wciśniętego w wąską rurę. Aż się spytam Michała, skąd te odgłosy. Czy są pochodną pracy magnetronu, czy są specjalnie generowane, żeby obsługa wiedziała w jakiej fazie pracuje urządzenie. Czułem się trochę jak parówka w bułce, a trochę jak w mikrofali. Opis badania ma najpóźniej dotrzeć tu w ciągu trzech dni roboczych, ale często ten termin jest skracany. Aha, badanie miałem robione w innym szpitalu, im Narutowicza. Rozmawiałem z lekarką i pocieszyła mnie, że i tak mnie nie wypuszczą aż będą mieć w ręce wszystkie opisy badań, czyli niestety realny staję się pobyt na weekend. KO-SZMAR!!!

wtorek, 12 września 2017

na neurologii przed śniadaniem

Eh, kurcze, nuda! Noc przeszła spokojnie, sąsiad chrapał umiarkowanie. Mam nadzieję, że ja również.
Już wczoraj mi zapowiedzieli, żebym rano nie jadł śniadania, bo będę miał robioną tomografię. Dziś pielęgniarce podpisałem zgodę na podanie kontrastu przy tym badaniu. Gdy pielęgniarka prowadziła mnie na badanie, to powiedziała, że idę na rezonans magnetyczny (wcześniej zresztą szczegółowo wypytała mnie czy nie mam jakichś metalowych śrub lub rozrusznika), ale w końcu wylądowałam na badaniu EEG. Także odnoszę wrażenie, że tu panuje jakiś mały bałagan i zamieszanie.
Jak wróciłem ze tego EEG mogłem w końcu zjeść śniadanie


Po prostu "rzuca na kolana" Herbata poszła od razu w kanał (zimna, niesłodka i z "kotła"), a  w bufecie kupiłem kubeczek kawy za 5,5zł

poniedziałek, 11 września 2017

Na neurologii dzień 1.

Właśnie kończę pierwszy dzień profilaktycznego pobytu w szpitalu MSW w Krakowie na oddziale neurologicznym. Coś mi ostatnio pamięć szwankuje i postanowiłem to sprawdzić nieco głębiej.
Dziś USG tętnic szyjnych (wszystko w porządku). Jedzenie raczej marne, warunki znośne.

Wycieczka na Liwocz

Wczoraj byliśmy na wycieczce. TU relacja

poniedziałek, 4 września 2017

Rok szkolny 2017/18 ROZPOCZĘTY!

Dziewczyny wróciły ze szkoły. Tzn Zosia ze szkoły, a Klara z przedszkola. Obie rozpoczynają kolejny etap edukacji: Zosia w 4. klasie, a Klara w przedszkolu. W tym roku logistyka nie będzie taka prosta i łatwa, jak w ubiegłym. Rodzice koleżanki Zosi, którzy w ubiegłym roku dowozili Zosię razem z ich córką do szkoły, w tym roku wypisali koleżankę z naszej szkoły. A to nieco komplikuje dostarczanie dziewczynek do placówek oświatowych. Szkoła Zosi i przedszkole Klary zlokalizowane są po przeciwnych stronach miasta. A Klara w niektóre dni zaczyna ćwiczenia już od 7 rano. Piszę "ćwiczenia", bo Klara uczęszcza do przedskola integracyjnego w któym dzieci takie jak ona mają zapewnioną fachową (to się dopiero okaże!) opiekę i zajęcia rehabilitacyjne. W związku z tym Ela znacznie ograniczyła  z zajęcia w fundacji "Ich lepsze jutro", oraz w Poradni Wczesnej Interwencji.

sobota, 2 września 2017

i z wyjazdu pod namiot do Jastrzębiej klasyczne nici

To drugie podejście w tym sezonie do wyjazdu pod namiot. I znowu z powodu złamania pogody, która po ładnym tygodniu "spieprzyła" się na weekend. Specjalnie na ten wyjazd wziąłem urlop, żeby sobie wszystko spakować i wyjechać wcześniej. Jak sprawdziliśmy we czwartek pogodę, to się załamałem i odwołałem wyjazd. Już w nocy z piątku na sobotę prognozowano nadejście frontu zimnego z deszczem, silnym wiatrem i opadami. A to nie sprzyja pobytowi z dziećmi pod namiotem. Niestety, prawdopodobnie już w tym roku kolejnej możliwości wyjazdu testowego pod namiot nie będzie. W następny poniedziałek idę na tydzień do szpitala na badania i będę się chciał jakoś spokojnie spakować na ten wyjazd, bo przecież nie co dzień jedzie się na "wczasy" do szpitala i nie bardzo człowiek wie, co zabrać ze sobą. Nie chcą jednak tracić ładnego piątku wybraliśmy się na wycieczkę w okolicę Dąbrowy Tarnowskiej

piątek, 18 sierpnia 2017

Wizyta u endokrynologa

Dziś Klara miała wizytę u endokrynologa. Generalnie jest nie źle, ale musimy zwiększyć w diecie ilość ryb, bo cholesterol ma zły. Zmniejszamy dawkę euthoryxu. Klara słabo rośnie, ostatnio przyrosła ok 5cm/rok. Norma to 8-10 cm/rok. Ale hormon wzrostu podaje się gdy dziecko nie osiąga 4cm/rok. Klara przekracza tę minimalny przyrost, więc nie trzeba jej "faszerować" hormonami. Może kiedyś dogodni stracone lata wzrostu.

Dziewczyny po raz pierwszy wybrały się nie samochodem, lecz pociągiem. A to dlatego, że gabinet mieści się w Galeri Krakowskiej, no więc wiadmomo, tuż przy dworcu, więc łatwiej i szybciej dojechać pociągiem. W "podróży" towarzyszyła im ciocia Ania od Józia. Dziewczyny z grubsza zwiedziły Galerie, ale nie spowodowało to opróżnienia kart kredytowych i osiągnięcia poziomu debetu na koncie.

poniedziałek, 14 sierpnia 2017

Wycieczka w okolicy Lipnicy Murowanej i Nowego Wiśnicza

Korzystając z wolnego dnia, oraz z pogody wybralismy się na rowerową wycieczkę.  TU relacja


Jutro Zosia wraca z oazy. Wygląda na to, że wróci zadowolona.

piątek, 11 sierpnia 2017

Zosia na koloni

Mija właśnie doba pobyt Zosi na oazie w Czchowie. To taki krótki, bo 5 dniowy pobyt. Narazie nie ma rozpoczliwych telefonów wzywających pomocy, czyli nie jest źle.

czwartek, 10 sierpnia 2017

Intensywny czwartek

Klara ciągle jeździ do Rzeszowa na zajęcia rehabilitacyjne. Dziś nawet wyjechały wcześniej niż zwykle, bo już o 7:15. Ponieważ dziś mamy do załatwienia kilka spraw, a Eli nie ma, musiałem wziąć dzień wolnego. Rano więc pomogłem Eli wyruszyć do Rzeszowa, ale przez przypadek zostawiłem w jej samochodzie moje dokumenty od mojej Skody, która oczywiście będzie mi niezbędna w ciągu dnia, aby załatwić te wszystkie sprawy. Dokumenty i kluczyki pojechały do Rzeszowa. Na szczęście szybko się zorientowałem i zadzwoniłem do Eli. Odebrała za trzecim razem. Na szczęście zatrzymała się w "sklepie za rogiem" i szybko zawróciła. Załatwienie spraw będzie więc możliwe.

Klara na zajęciach radzi sobie ponoć całkiem nieźle. "Nieźle", bo Ela nie uczestniczy w tych zajęciach, a to po to, żeby obecność rodzica nie odciągała uwagi dziecka od ćwiczeń. Dziś tylko podczas drugiej tury zajęć Klara była płaczliwa (nie spała w przerwie) i Ela była obecna podczas zajęć, Ale dlaczego nie zrobiła żadnego zdjęcia, tego nie wiem. Czasem ciężko jest zrozumieć moją żonę. Ale będziemy mieli wszystkie filmy z tych zajęć, bo wszystkie są rejestrowane i mogą być udostępnianiane rodzicom

poniedziałek, 7 sierpnia 2017

Klara w Rzeszowie

Od dziś do piątku Klarcia będzie miała zajęcia rehabilitacyjne metodą krakowską w ...Rzeszowie. Od tego roku otwarto tam nowy ośrodek, gdzie metodą krakowską rehabilituje się dzieciaki. Udało się Elżbiecie zapisać Klarę na taki tygodniowy turnus rehabilitacyjny. Zajęcia będą się odbywać w dwóch blokach: rannym i południowym. Pomiędzy nimi będzie kilku godzinna przerwa na odpoczynek i posiłek. Z ta przerwą jest pewien problem, bo nie wiadomo, czy akurat wtedy Klara będzie miała ochotę na spanie, czy wręcz przeciwnie, na hasanie. Czyli dziewczyny będa wyjeżdżać ok 7:30 z domu i wracać po 16. Zosia w tym czasie będzie czas spędzała z babcią, a tata nie ma co liczyć na ciepły obiad po powrocie z pracy. Ale trudno, przeżyję to, nie takie rzeczy bywały w życiu. Najważniejsze, żeby Klara jak najwięcej zyskała na tym turnusie.

środa, 2 sierpnia 2017

poniedziałek, 31 lipca 2017

już w domu

Wczoraj dziewczyny wróciły do domu.

Rozpoczynamy rodzinną dyskusję na temat przyszłorocznych wakacji.

Na razie konstruktywnych  propozycji brak

wtorek, 11 lipca 2017

Ostatnie trzy dni

Ostatnie dni nie obfitowały w jakieś spektakularne i na tyle ciekawe wydarzenia, żeby o nich na bieżąco pisać. W niedzielę wybraliśmy się na rowerową wycieczkę po puszczy. Wykręciliśmy ponad 30 km. Monotonię wycieczki przerwała na Straż Graniczna, która nadjechawszy quadem na drodze leśnej zrównała się ze mną (jechałem w środku: Zosia przede mną, Ela za mną) i nakazała się zatrzymać. Oczywiście ja jako przykładny obywatel natychmiast wykonałem. Ela niestety zagapiła się na pogranicznika i wparowała mi w tył roweru. Zaglebiła mocno i o mało co nie rozwaliła kaskiem błotnika państwowego quada. Strażnik trochę się przestraszył,bo jakby nie patrzeć było w tym upadku trochę jego winy (powinien nas wyprzedzić i dać ze stosownej odległości znak do zatrzymania się). Ela się poturbowała i już chciał wzywać karetkę (przyjazd na trwałby pewnie z godzinę, biorąc pod uwagę że byliśmy w lesie kilometr w linii prostej od białoruskiej granicy), ale Ela dzielnie dała odpór tej propozycji. (W razie czego mam zawsze ze sobą podstawowe środki opatrunkowe). Ponieważ nie mieliśmy ze sobą dokumentów, spisali nas. Rutynowe działanie. Ostrzegli żeby nie wchodzić na PGD, bo za to grozi mandat 500zł od łebka- nawet od Klary, gdybym wjechał z nią w foteliku. W ramach zadośćuczynienia i rekompensaty przewiózł Zosię na quadzie. Zośka była wniebowzięta (co nie przeszkodziło jej później strzelić takiego "focha", że zapowiedziałem w ostrych słowach, że za rok z nią nigdzie na wakacje nie jadę).


"babskie" selfie w drodze do kapliczki św Eustachego

na państwowym quadzie 


a to na leśnej drodze na pieszym szlaku w rezerwacie. Zarośnięta droga, pokrzywy i komary to przyczynek do Zośki focha 

ale na Klarze nie robiło to większego wrażenia. O fochu nie było mowy 

Foch w czystej formie 

xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx

Wczoraj natomiast wykorzystaliśmy pogodę (upalną i bez burz) i pojechaliśmy na plażę nad jezioro Siemianówka. Wytrzymaliśmy tam dwie godziny i to w cieniu. Klara zresztą była śpiąca i tak trzeba było się zwijać. Zośka wykorzystała ten czas i dwie godziny bawiła się w wodzie. Oczywiście tylko dzieci się kąpały, dla dorosłych woda stanowczo była za zimna.






xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx

Dzisiaj natomiast wybraliśmy się na przejażdżkę leśną kolejką wąskotorową z Hajnówki do wioski Topiło. To już nasza trzecia kolejka wąskotorowa, którą zaliczyliśmy. Ale ta białowieska jest najmniej atrakcyjna. Las to chaszcze, żadnych pośrednich przystanków, żadnych informacji zarówno o historii kolejki białowieskiej, jak i o mijanej okolicy. Wszystko to natomiast ma w swojej ofercie Wigierska Kolej Wąskotorowa kursująca w Wigierskim Parku Narodowym z Rudki-Tartak. Najlepsza jednak jest oferta Jędrzejowskiej Kolei Dojazdowej z Jędrzejowa do Pińczowa doliną Nidy. Rewelacyjne krajobrazy z dominującym motywem rozlewiska rzeki Nidy.
























Wieczorem natomiast musiałem jechać do internisty do Białegostoku na konsultację po ugryzieniu w maju mnie przez kleszcza. Konsultacja wypadła pozytywnie, ale dla kleszcza. Przez dwa tygodnie muszę zażywać Docycline, a potem się zobaczy co dalej