.

wtorek, 31 stycznia 2017

Byliśmy gośćmi w "Gościu"

Diecezjalny dodatek do "Gościa Niedzielnego" zamieścił artykulik o problemach rodziców dzieci z ZD na naszym przykładzie.

Poniżej można przeczytać pelną wersję


ferie

Ferie w pełni, a my zamiast w Tyliczu, gnijemy w Tarnowie. Jestem na zwolnieniu. Kaszel wyrywa mi płuca z korzeniami. 

piątek, 27 stycznia 2017

Z ferii nici

I niestety wyjazd do Tylicza odwołany. Wczoraj wieczorem Klara dostała wysokiej gorączki i zaczęła charczeć. A to oznacza, że znowu ma zapalenie krtani. A z kolei mnie dziś dopadło: gorączka, kaszel i katar. W związku z tym odwołałem wyjazd. Zadatek poszedł z dymem!

wtorek, 24 stycznia 2017

Choróbsko w odwrocie

Klara dziś miała wykonane badanie EEG. Już o g 10:40 musiała usnąć w gabinecie i zasnąć głęboko. O to chodzi w tym badaniu. Wstaliśmy więc dziś o 5 rano. To znaczy wstałem ja i Klara, reszta spała. Ale ponieważ "reszta" cierpi na wirusa, nie oponowałem. W końcu zależy mi na tym, żeby jak najszybciej wyzdrowiały. Ela już czuje się lepiej i mam nadzieję że to trend postępujący, a z Zosią wylądowałem dziś o 16 u lekarze. Ten zrobił badanie krwi na zawartość jakiegoś białka i stwierdził przekroczenie normy. Co świadczy o infekcji bakteryjnej i włączył Duomox. Zośka do wyjazdu powinna wyjść "na prostą". Wciąż wisi jednak groźba nade mną, a im bliżej wyjazdu, tym w przypadku zarażenia szansa na moje wyzdrowienie przed feriami spada do zera. Narazie trzymam się jak nigdy, bo przeważnie zawsze łapałem od Zośki cokolwiek przywlokła ze szkoły.

poniedziałek, 23 stycznia 2017

Mili goście i choróbsko

Wczoraj rano Zofię dopadło jakieś przeziębienie: kaszel i gorączka. Pierwsze podejrzenie padło na narciarski pobyt na Magurze. Trochę jej zmarzły ręce, ale czy to był powód do tego, aby od razu złapać przeziębienie? Jednak dziś rano (poniedziałek) wszystko się wyjaśniło. Ela zadzwoniła do szkoły z informacją że Zosia dziś nie przyjdzie i jak usłyszała, że dziś w szkole jest zaledwie kilkoro dzieci i będą łączyć trzy klasy w jedną, bo nie ma kogo uczyć. Czyli mamy w Tarnowie epidemię.

Wczoraj zaszczycili nas swoją obecnością Ania i Józuś. W miłej atmosferze zjedliśmy zaległy urodzinowy torcik ( z Klary urodzin z listopada) i małą kolacyjkę.

Wszystko byłoby pięknie, gdyby nie "czarne chmury" gromadzące się nad naszym wyjazdem na ferie do Tylicza. Dziś do grona chorowitych dołączyła Ela. Ja jestem co najmniej drugi w kolejce. A wiadomo, że mężczyzna nie choruje.                   MĘŻCZYZNA WALCZY O ŻYCIE! Tak, że jak mnie dopadnie, to z Tylicza nici, bo ja w dwa dni, jak dzieci z przeziębienia nie wyjdę.
Może ktoś odkupi od nas tygodniowe wczasy w Tyliczu za 1995zł?

sobota, 21 stycznia 2017

Narty na Magurze

Dziś z Zosią pojechaliśmy na narciochy na Magurę (Małastowską). Mieliśmy jechać z Michałem i jego dziewczynami, ale rozbolała go noga i zrezygnował. Rozpatrywałem też możliwość wyjazdu całą rodziną, ale sprawa rozbiła się o warunki w barze na stoku. Nie mogąc sprawdzić jakie one są zrezygnowaliśmy ze wspólnego wyjazdu. I dobrze, bo warunki w barze na pewno nie sprzyjałyby na siedzenie przez cztery godziny z dwulatkiem. A jakby trzeba było ją przebrać, no to klapa kompletna. Kibelek wołał o pomstę do nieba. Wpadliśmy z Zośką na pomysł, aby w takich miejscach stworzyć specjalny pokój dla "matki z dzieckiem" Gdy jedno z rodziców korzysta z tras i wyciągu, drugie w specjalnym pokoju wyposażonym z możliwość podgrzania butelki albo zupki dla malucha i ewentualnie zmianę pieluchy w normalnych warunkach, na pewno spotkałoby się ze sporym zainteresowaniem. Nawet gdyby to kosztować miało symboliczną złotówkę.



sobota, 14 stycznia 2017

Basen, narty i teatr

Dziś rano pojechaliśmy z Klarą na basen. Ja do wody, Ela wsparcie i zaplecze. Klara miała dziś w wodzie tylko Zuzię do towarzystwa. Pozostałe dzieci nieobecne, pewnie jakieś wirusy wzięły górę.W drodze powrotnej zabraliśmy Zosię od babci, bo tam spała z piątku na sobotę i w planach był wyjazd na narty na Lubinkę. Ale jak przyszło do ubierania się w kombinezon, to Zosia wpadła w mały szał i odmówiła wyjazdu. Trochę się wściekłem na nią i wydarłem że ".. nie wystawia się ojca do wiatru w ostatniej chwili". Ale pojechałem sami i dzięki temu mogłem się najeździć. Czyli nie ma tego złego, coby na dobre nie wyszło- klasyk znalazł potwierdzenie. Na dwugodzinny karnet wyjeździłem 19 razy. I dobrze, o to chodziło! Zima póki co trzyma.Ela natomiast niespodziewanie dostała propozycję od sąsiadki z dołu pójścia do teatru na monodram "Kumpel Mela Gibsona"

niedziela, 8 stycznia 2017

Kolęda

Dziś gościliśmy księdza po kolędzie. Zaszczycił nas wikary Paweł. Porozmawiał z Zosią, Porozmawialiśmy także o Zosi komunii. Okazuje się, że w naszej parafii w bieżącym roku komunii wogóle nie będzie, bo w ubiegłym miały dwa roczniki.
Zaraz po wyjściu księdza, w te pędy rozebraliśmy choinkę. W tym roku wyjatkowo szybko się posypała i to całkowicie, pomimo, że była w doniczce. Ale jak się okazało podczas rozbrajania, z korzeni zostały jedynie kikuty, więc drzewko nie miało czym ssać wody.
Potem była jeszcze poważna wymiana zdań z Zofią. Jeśli konflikt pokoleń z wiekiem dorastajcej latorośli jest coraz trudniejszy, to za dwa, góra trzy lata polegnę.

sobota, 7 stycznia 2017

Kolędowanie kontra rotawirus

Wczoraj u Pawła odbyło się doroczne Kolędowanie. Wszyscy karnie przybyli z wyjątkiem nas. Mnie w piątek rano rozłożył jakiś wirus, który zainfekował moje kiszki skutecznie wyrzucając z ich wnętrza wszystko, co tam wpadało. I to dwukierunkowo!

Klara też trochę była osłabiona. Trochę ją czyściło i była totalnie osowiała, co oznacza że musiało z nią być "coś nie tak"

Zosia za to zdrowa jak rydz wczorajcze popołudnie spędziła na urodzinach u Zuzi w Skrzyszowie.

Ela też wieczorem miała dreszcze i burczało jej w brzuchu, ale na szczęście ocalała. Gdyby ona zaniemogła, byłaby to totalna katastrofa.

poniedziałek, 2 stycznia 2017