.

środa, 27 września 2017

wczoraj to byl dzień...

...Ładny i słoneczny. Nieśmiało planowałem wypad na "mały" rowerek po pracy, ale... . Jak zwykle moje plany zostały całkowicie zmodernizowane. Głównym modernizatorem okazała się babcia Irena, która z powodów zaburzeń gastrycznych nie mogła odebrać Zosi po basenie. A Ela miała już umówioną rehabilitację z Klarą. Jak zwykle w sytuacjach kryzysowych nieocenioną okazała się niezawodna ciocia Ania. Odebrała ją ze szkoły i wsadziła do autobusu. Ja po przyjeździe do domu z pracy zjadłem szybko obiad i podjechałem na przystanek pod dom kultury w Mościcach. Zaparkowałem na wprost Gorillaz Grill Bar, co zaskutkowało tym, że musiałem Zośce kupić frytasy z mięchem i 7-Up. I te frytasy mam dziś w robocie na drugie śniadanie. Zaraz będę je odgrzewał w mikrofali. Może obędzie się bez- tym razem u mnie- "zaburzeń gastrycznych"

Oczywiście z planów rowerkowych wyszło "jak zwykle"!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz