.

poniedziałek, 30 lipca 2018

Już po nocowaniu w schronisku

Pierwsze wyjście dwudniowe w góry za nami! Trasa nie była ambitna: Z Krynicy podjazd gondolą na Jaworzynę, a stamtąd już pieszo do schroniska na Hali Łabowskiej. Trasa grzbietowa, czyli w zasadzie bez większych przewyższeń, długa na 3,5 g. netto. I w tym czasie żeśmy się zmieścili, z tymże też netto, bo całkowity czas na szlaku to ok 4,5-5g. Każdy miał coś na plecach: Zosia 4kg plecak, Ela 10kg, a ja Klarę i jakieś ciuszki na zmianę i palnik gazowy, w sumie ok 15kg. Nasze nie przyzwyczajone do noszenia plecaków ramiona odezwały się w mniej więcej połowie drogi. Zosia trochę marudziła pod koniec, ale twardo doniosła plecak, a miała tam bardzo ważny ekwipunek (śpiworki prześcieradłowe). Schroniska sprawiło dobre wrażenie. Po kilkuletniej nieobecności widać wyraźnie duże pozytywne zmiany zarówno w wyglądzie jak i poziomie obsługi. niestety, za tym idą ceny, które jak na schronisko górskie nie są małe. Cena za nocleg w 4 osobowym Pokoju wynosi 30 zł, czyli tyle ile na kwaterach agro z łazienką w pokoju, a nie z jednym prysznicem z ciepłą wodą na całe schronisko od 19:30. Za obiad dla nas zapłaciliśmy 40 zł (zupa, naleśniki, pierogi, żurek), czyli całkiem znośnie. Za to piwo w puszce już 7 zł, czyli jakieś 3x drożej niż w sklepie. Drugi dzień, to zejście do Piwnicznej przez halę Pisaną. Odcinek od tej hali wiedzie bardzo widokową trasą i przez jedno z najładniejszych miejsc w tej części Beskidu Sądeckiego, a mianowicie przez przysiółek Jarzębaki. Stoi tam kapliczka wykorzystywana niegdyś do odprawiania niedzielnych nabożeństw. Obecnie jednak nabożeństwa nie są regularnie odprawiane (po cichu liczyłem że się "załapiemy" tam na niedzielną mszę), a szkoda, bo obiekt niszczeje, a mógłby z powodzeniem służyć miejscowej małej społeczności. W niedzielę było już znacznie bardziej gorąco, niż w sobotę. Z tego też powodu do Piwnicznej dotarliśmy dosyć wyczerpani. Dalej pociągiem do Krynicy i busem (ale to już ja sam) pod gondolę. Do domu dotarliśmy ok 20, prosto na ostatnią mszę.
Reasumując: udana wycieczka, ale... nie będzie to chyba nasza ulubiona forma spędzania wolnego czasu.

piątek, 27 lipca 2018

Pierwszy raz nocowanie w schronisku

Jutro wybieramy się całą rodziną na dwa dni w góry. Po raz pierwszy planujęspać w schronisku. Trasa łatwa, bo to raczej próba nowej formy wędrowania: Wyjazd gondolą na Jaworzynę i dalej wędrówka szlakiem czerwonym do schroniska na Hali Łabowskiej. W niedzielę zejście do Piwnicznej przez Halę Pisaną. Trudność polega gł. na tym, żeby się spakować do jednego, no może półtora plecaka i nie umrzeć po drodze z przemęczenia. W końcu to ma być przyjemność, a nie Bieg Rzeźnika. Nawet Zosia będzie miała większy niż zwykle plecak, a w nim m.in swoje ubrania.

środa, 18 lipca 2018

Urlop, urlop i już w pracy

W niedzielę zakończyliśmy wakacyjne podróże. Rozpoczynam prace nad obróbką zdjęć i filmików, oraz nad stosowną relacją. A to może potrwać, niestety!

niedziela, 8 lipca 2018

Już w Kamiennej Górze

Drugi etap wakacji- ten zasadniczy-zakończony. Tydzień to zdecydowanie zbyt mało. Chata Toniego to fajna kwatera i polecmy ją każdemu. Główny atut to własna plaża i bogata oferta zajęć wodnych i innych. Wczoraj pryjechaliśmy na tydzień do Kamiennej Góry. Tym razem mieszkamy u siostry Eli, a nie u babci Broni. Na podsumowanie pobytu na Pojezierzu Drawskim przyjdzie jeszcze czas.