.

sobota, 22 kwietnia 2017

Sobota

Niestety, po pięknym początku kwietnia, obecnie jak wszyscy wiedzą mamy nawrót zimy i ogólnie pogoda nie sprzyja jakimkolwiek aktywnością na "wolnym powietrzu". Dziś zaliczyliśmy z Klara basen, a po południu wykorzystując "okno pogodowe" Klara zaliczyła spacer na podwórku z huśtaniem na podwórkowej huśtawce. Dobrze, że mamy na podwórku huśtawkę dla Bobasów.

Przymierzamy okulary pod kątem wielokilometrowych wojaży rowerowych


Dziś na basenie w Odporyszowie

Spacer pod blokiem- na tyle pozwoliła nam dzisiejsza aura

w huśtawce dla Bobasów

czwartek, 20 kwietnia 2017

Ortodonta

Wczoraj Klara była na kontrolnej wizycie u Ortodontki w Krakowie. Jest pani, która specjalizuje się w dzieciach z ZD, bo jak wiadomo, dzieci te często miewają problemy ze zgryzem i z uzębieniem i do niej właśnie Klarcia jeździ z wizytami co jakieś pół roku. Narazie wszystko idzie prawidłowo. Zgryz układa się poprawnie, a tymi nieco krzywymi dolnymi jedynkami nie ma się co przejmować. Większym problemem jest brak umiejętności gryzienia. Klara nie przyjmuje niczego w kawałkach. Gdy trafi jej się jakiś nie zmiksowany kawałek warzywa w zupie, od razu ma odruch wymiotny. Pani ortodontka nakazała nam koniecznie "udrożnić" odruch gryzienia. Musimy jeszcze pójść do jakiegoś laryngologa dziecięcego w celu sprawdzenia, czy przypadkiem ta dysfunkcja nie ma podłoża anatomicznego, czyli czy przypadkiem nie ma jakiegoś zwężenia przełyku lub gardła.
      Oprócz tej wizyty odbyliśmy wczoraj cotygodniowe zajęcia masażu wg Moralesa, ale nie odbyły się zajęcia z koniem. Klara po prostu tak usnęła, że budzenie jej na konie nie miało sensu, bo i tak na tych zajęciach byłaby nieaktywna i ospała.




sobota, 8 kwietnia 2017

EDK, czyli Ekstremalna Droga Krzyżowa

W nocy z piątku na sobotę, moja Ela wraz z Elą Marcisz i Weronką i jeszcze z dwoma koleżankami przeszły EDK nr 428 z Tarnowa do Zakliczyna. Szły w pięć "Bab" i nie pobłądziły. W NOCY!!!! PO LESIE!!! Pełen Szacun i Czapki z Głów!! Trasa liczy niepełne 30km. Rozpoczęły wędrówkę w piątek ok 21 po mszy u Misjonarzy dla wszystkich uczestników EDK, a zakończyły w Zakliczynie ok 6 rano. W domu były przed siódmą rano w sobotę. Trasa wiedzie głównie asfaltem (i to było przyczyną bólu stóp u Eli po powrocie), ale był odcinki w rejonie Lubinki wiodące polnymi drogami, lasem, raz po szlaku, raz "na szagę". Błocko było na trasie okrutne. Orientacja w terenie zerowa i bez wgranej trasy w telefon nie ma szans jej przejścia. A i tak trochę się błąkały, ale zawsze dzielnie trafiały na trasę. Od strony duchowej przeżywanie Drogi Krzyżowej sprowadzało się do fizycznego bólu i ciągłej walki z błotem, ciemnościami i szukaniem właściwej drogi.

przebieg trasy


Buńczuczna mina.



 oprócz wymienionego wyposażenia w plecaku była jeszcze zapasowa kurtka puchowa i kurtka p. deszczowa, czołówka i zapasowe baterie, power bank, apteczka, termos z gorącą herbatą, kanapki


 powrót - słowa zbędne, ale duma z żony olbrzymia




niedziela, 2 kwietnia 2017

Piękny Weekend

I za nami pierwszy weekend tego wiosennego lata. W sobotę do południa razem z Zosią pojechaliśmy zbierać geocashe do Zalasowej, Szynwałdu i Skrzyszowa. Dlaczego tak daleko, skoro w Tarnowie jest pełno nowych keszy? Bo tam jest początek kesza o nazwie "Wolno Toczy Wody" dotyczący Wątoku. Finał, czyli kesz docelowy znajduje się niedaleko nas, ale żeby go odnaleźć, trzeba podjąć dwa wcześniejsze. Pierwszy z nich jest schowany u źródeł Wątoku, Ale pomimo usilnych poszukiwać kesza u źródeł nie znaleźliśmy, więc i finału nie damy rady podjąć. W Skrzyszowie podjęliśmy kesza na zaporze na potoku Korzeń. Swego czasu "o mało co" nie budowalibyśmy tej zapory, ale przetarg przeszedł nam koło nosa. Szkoda, bo zapora piękna, a i jeziorko pięknie wkomponowane w okolicę






Po obiedzie pojechaliśmy z Elą i Klarą na pierwszą część Velo Dunajec.W ubiegłym roku też tę części zrobiliśmy i miałem w planie dokończyć całe
Velo, ale nie udało się. W tym roku zrobimy to, ale chcę zacząć od nowa.




W niedzielę pojechaliśmy na mszę na Jamną. Po kawie u ojca Andrzeja, podjechaliśmy w miłym towarzystwie Ani i Józefa, oraz Hani, Iwonki i Pawła do Bukowca a z tamtąd poszliśmy do jaskini Diabla Dziura. Tam z kolei jest Earthcash, czyli specjalny rodzaj kesza, którego aby zaliczyć, trzeba iść w teren i zdobyć odpowiedzi na klika pytań postawionych przez założyciela skrytki. Potem te odpowiedzi trzeba wysłać do weryfikacji do autora, który zdecyduje o zaliczeniu, bądź nie kesza. Może uda mi się jeszcze dziś zebrać odpowiedzi w "kupę" i wysłać w celu zaliczenia. Nawiasem mówiąc ostanie zdobycie tego geologicznego kesza miało miejsce w 2015. Zrobiliśmy rundkę ok 2 km i wróciliśmy do domu na obiad.