.

piątek, 2 lipca 2021

Mazury dzień 6.

 Front deszczowy nadszedł od wschodu już wczoraj wieczorem. W nocy lało solidnie, wię siłą rzeczy zmuszeni zostaliśmy do wycieczki samochodowej. Rano, czyli o 5:30 deszcze zelżał, więc osiodłałem swojego rumaka i zrobiłem 25 kilometrów, kończąc już w deszczyku. Ale fajnie było popędzić raniutko leśnymi drogami.


Po śniadaniu pojechaliśmy do Mikołajek, a nawet nieco dalej do wioski Łuknajno, która leży nad Śniardwami. A Śniardw nikt z nas jeszcze nie widział, więc wybraliśmy się ochoczo. Zaraz za Mikołajkami niespodziewanie skończył się asfalt i wpadliśmy w dziury i w kałuże. Łuknajno to wieś w przesmyku pomiędzy Śniardwami a jeziorem Łuknajno, które jest rezerwatem łabędzia niemego. Na Łuknajno patrzą dwie wieże widokowe i na jedną z nich właśnie żeśmy się wybrali. Na Śniardwy patrzy jedna wieża, ale jest własnością prywatną "Folwarku Łuknajno", które jest restauracją i hotelem wykorzystującym stare folwarczne zabudowania. Bilet wstępu na tą wieże dla naszej czwórki kosztował 12 zł.


Z racji niepogody widoki były takie raczej słabe. Po tych doznaniach metafizycznych pojechaliśmy do portu w Mikołajkach na lody. I wróciliśmy z powrotem nieco inną drogą do naszego agro. Obie drogi z Piecek do Mikolajek wiodą lasami, które są ładne, aczkolwiek mało krajoznawcze.


jezioro Łuknajno

Śniardwy

Zosia i Śniardwy

marina w Mikołajkach

a teraz i poniżej ta przyjemniejsza część wycieczki





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz