Po dniach wypoczynku aktywnego przyszedł czas na wypoczynek pasywny, czyli plażowanie. Nie skorzystaliśmy z mini-plaży oferowanej dla wczasowiczów przez naszych gospodarzy, zresztą ostrzegli nas przed kąpaniem w swoim jeziorku z uwagi na zaglonienie. Jeziorko jest płytkie, więc to możliwe. Aczkolwiek starszy gospodarz w romowie ze mną nie potwierdził mi tej informacji. Jednakże zaproponowali wyjazd na odległą o 4 km plażę miejską. I faktycznie bardzo przyjemne miejsce. Zagospodarowane, szerokie z zapleczem toi-toi. Wykąpaliśmy się, a także co-poniektózy opalili śie na plecach więcej niżby chcieli i trzeba było posmarować Alantanem przeciw oparzeniom słonecznym.
Po obiedzie (resztki z dwóch wcześniejszych dni) przyszła burza i trwałą do wieczora. Nawet sądziłem że nie będzie wieczornego grila, ale Krzysiek rozpalił, z tym że zanim się zoreintowałem, ze to zrobił (bo usłyszałęm głosy dochodzące spod wiaty), bylo już po 21, więc daliśmy sobie tym razem odpocząć od wieczornych kiełbasek.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz