Basen, narty i teatr
Dziś rano pojechaliśmy z Klarą na basen. Ja do wody, Ela wsparcie i zaplecze. Klara miała dziś w wodzie tylko Zuzię do towarzystwa. Pozostałe dzieci nieobecne, pewnie jakieś wirusy wzięły górę.W drodze powrotnej zabraliśmy Zosię od babci, bo tam spała z piątku na sobotę i w planach był wyjazd na narty na Lubinkę. Ale jak przyszło do ubierania się w kombinezon, to Zosia wpadła w mały szał i odmówiła wyjazdu. Trochę się wściekłem na nią i wydarłem że ".. nie wystawia się ojca do wiatru w ostatniej chwili". Ale pojechałem sami i dzięki temu mogłem się najeździć. Czyli nie ma tego złego, coby na dobre nie wyszło- klasyk znalazł potwierdzenie. Na dwugodzinny karnet wyjeździłem 19 razy. I dobrze, o to chodziło! Zima póki co trzyma.Ela natomiast niespodziewanie dostała propozycję od sąsiadki z dołu pójścia do teatru na monodram "Kumpel Mela Gibsona"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz