Mili goście i choróbsko
Wczoraj rano Zofię dopadło jakieś przeziębienie: kaszel i gorączka. Pierwsze podejrzenie padło na narciarski pobyt na Magurze. Trochę jej zmarzły ręce, ale czy to był powód do tego, aby od razu złapać przeziębienie? Jednak dziś rano (poniedziałek) wszystko się wyjaśniło. Ela zadzwoniła do szkoły z informacją że Zosia dziś nie przyjdzie i jak usłyszała, że dziś w szkole jest zaledwie kilkoro dzieci i będą łączyć trzy klasy w jedną, bo nie ma kogo uczyć. Czyli mamy w Tarnowie epidemię.
Wczoraj zaszczycili nas swoją obecnością Ania i Józuś. W miłej atmosferze zjedliśmy zaległy urodzinowy torcik ( z Klary urodzin z listopada) i małą kolacyjkę.
Wszystko byłoby pięknie, gdyby nie "czarne chmury" gromadzące się nad naszym wyjazdem na ferie do Tylicza. Dziś do grona chorowitych dołączyła Ela. Ja jestem co najmniej drugi w kolejce. A wiadomo, że mężczyzna nie choruje. MĘŻCZYZNA WALCZY O ŻYCIE! Tak, że jak mnie dopadnie, to z Tylicza nici, bo ja w dwa dni, jak dzieci z przeziębienia nie wyjdę.
Może ktoś odkupi od nas tygodniowe wczasy w Tyliczu za 1995zł?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz