Po ubiegłorocznym sezonie dokarmiania ptaków już sądziłem że nie wrócimy do tego, a to z dwóch powodów. Po pierwsze strasznie mieliśmy zasrany balkon i gdyby to tylko nasz byl zasrany, to nie byłoby tak źle, ale zasrany był też balkon sąsiadki poniżej i prosiła nas żebyśmy już tego nie praktykowali, oraz po drugie, że jakoś niechętnie ptaki- oprócz sikor- nie przylatywały. Tydzień temu, gdy niespodziewanie sypnął obfity śnieg, tak że musiałem dwa razy w ciągu doby odśnieżać podjazd do garażu zapytałem sąsiadki, czy gdybym nieco zmienił lokalizację karmnika, tak żeby oszczędzić nasze balkony, to czy nie będzie miała nic przeciwko temu. Sąsiadka, miła pani, emerytowana nauczycielka, zgodziła się. Karmnik zawiesiłem na drzewcu flagi i wysunąłem na jakiś metr od balkonu w kierunku gałązi brzozy. Ptaki mają więc blisko bezpieczne miejsce do spokojnej konsumpcji ziaren i nie muszą obsrywać barierek i balkonu. Przynajmniej na razie. Sikory, w tym najwięcej bogatki rzuciły się na ziarna słonecznika jak "dzikie bestie". Wczoraj zainstalowałem aparat (stary, bo nowy zwróciłem do sklepu) i oto co wpadło mi w obiektyw:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz