Mop parowy Viledy po dwóch latach owocnej pracy padł zupełnie. Tuż-tuż po dwuletnim okresie gwarancji. Po dwóch pobytach w serwisie pan serwisant stwierdził że ".. lepiej nie będzie". A było gorzej niż po pierwszej naprawie. Para w ogóle nie szła, a ze środka dobywał się swąd spalenizny. Czyli za drugim razem serwis dołożył swoje i mop pogrążył się w niemocy parowej. Po telefonach do innych tarnowskich serwisów okazało się, ze żaden nie naprawia mopów parowych Viledy. a w Krakowie powiedziano mi, że to padła pompka i tego się nie naprawia. Szukam jakiegoś innego, mam już upatrzoną markę i model, ale jeszcze poczekam. Dokładnie nie wiem na co, ale poczekam.
Dziś znajomy blacharz wytargał spod fotela nasiąkniętą płynem chłodnicznym ocieplinę. Muszę ją przeprać i wyszuszyć. Albo tylko wysuszyć. Pod wykładzinę wsadził gazety i szmaty, żeby wyssały z zakamarków resztki płynu. Około piątku pojedziemy zmontować z powrotem układ.
Ostatnio w TEMi był artykół o ZSE w którym otwierają klasę o profilu informatycznym. Chciałem zainteresować Zośkę tą klasą, ale tylko się jej naraziłem. Znowu.
Klara cały czas rano ma katarek, wczoraj nawet taki mniej wodnisty, ale na szczęście panie z przedszkola nie robią już "cyrków". Może przeczytały mojego poprzedniego posta? Ania przeczytała i nie była zachwycona. Aniu, czasem tak po prostu samo ciśnie się na usta.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz