Niedziela
Dziś wybraliśmy się do naszego kościoła na mszę świętą. Już bardzo chcieliśmy pójść i przyjąć komunię. Do spowiedzili byliśmy w Wielkim Tygodniu rotacyjnie (tzn ja w poniedziałek, Ela z Zosią we wtorek) w parafii na drugim końcu miasta, bo tam była prowadzona spowiedź.
Nasz proboszcz wyliczył, że w mszy może uczestniczyć 80 osób. Przyjechaliśmy jakieś 10 minut przed godziną rozpoczęcia i byliśmy już siedemdziesięci. Miejsca przeznaczone dla wiernych były opisane: w co trzeciej ławce i po dwie odoby w ławce (na przeciwległych końcach), oraz w ławkach w nawach bocznych. Nasze stałe miejsce w pierwszej ławce było już zajęte, więc usiedliśmy w nawie bocznej. Każdy w maseczce- strasznie upierdliwa sprawa. Klara zamiast siedzieć spokojnie zaczęła sobie spacerować- jak jest do tego przyzwyczajona, a tu nie bardzo można. Musieliśmy za nią gonić i przynosić na miejce, co jej się nie podobało. Ogólnie męczące uczestnictwo, i już tego z Klarą nie powtórzymy w czasach ograniczeń.
Zaraz po obiedzie wybieramy się w plener na poszukiwanie keszy i odetchnięcie świeżym powietrzem
Ja też miałam ochotę pójść do kościoła, ale Rodzina była na razie bardzo na nie, głównie z tego powodu, że w domu mamy chorą Mamę Piotra. Ale jak zobaczyliśmy oglądając mszę, że jest jednak dużo przestrzeni, to zgodzili się puścić mnie w kolejną niedzielę:)
OdpowiedzUsuńTrzymajcie się i nie dajcie się Niemiłym zdarzeniom ;)
Elu. Jeśli macie obawy o możliwość zarażenia COVID-19, to prawdobieństwo tego zdarzenia w kościele podczas mszy jest moim zdaniem zerowe. Możecie śmiało iść wszyscy. My będziemy chodzić rotacyjnie, żeby nie przyzwyczaić się do wygodnictwa przez telewizorem
UsuńJa też jestem tego zdania, ale dzisiaj to napotkałam duży opór. Masz rację - bardzo szybko można się przyzwyczaić do mszy on-line.
OdpowiedzUsuń