.

środa, 22 kwietnia 2020

Już za niedługo pęknę.

Od 21 dni siedzę w domu. Dzieci dają w kość strasznie, stosunki rodzinne się chwieją w zawiasach, jak nie wyjedziemy z domu na co najmniej pół dnia, to zdarzyć się może coś Niemiłego. Bo niemiłe już się teraz zdarza. Chodzenie w maseczkach jest niepraktyczne: duszno, okulary parują i maseczki ciągle się zsuwają. Zosia z Klarą codziennie pracują, nauczyciele przysyłają im całą masę zadań. Zośka ma np. zajęcia o g 9, a potem kolejne o 14:30. W międzyczasie odrabia lekcje i coraz bardziej pochłania ją sieć. Z wychowania fizycznego ma na zadanie nauczyć się ukladu tanecznego pod przebój Gabor, nagrać z tego film i wysłać nauczycielce wuefu. Jutro ksiądz robi im sprawdzian. A wogóle to jeden nauczyciel robi lekcje przez Skypa, drugi przez Zoom'a, trzeci przez portal Cisko Webex Meeting, a czwarty jeszcze przez jakiś portal edukacyjny branżowy (np matematyczny). Ogólnie kicha i śmiech przez łzy. Ale zapowiadają, że nie jest wykluczone, iż od września szkoły nadal będą on-line, to może w końcu ruszy to jakoś profesjonalnie. Mój przyjaciel lekarz z Rabki twierdzi ze swojego lekarskiego punktu widzenia oraz wiedzy tematycznej, że będzie gorzej i nie skończy się to w tym roku. 


Udało mi się zejść za wagą z 81,5 z przed tygodnia na 80,2kg obecnie. Trochę szybciej niż założone 05kg/tydzień, może to dlatego bywam taki senny w każde niemal południe.


W sobotę musimy jechać w jakiś plener. PRETEKST DOWOLNY!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz