Ferie, koniec
Na nartach byliśmy z Zosią dwa razy. Raz na Słotwinach i raz w Kasinie. W Krynicy waliło mokrym śniegiem, a w Kasinie marznącą mżawką. W obu przypadkach przemoknęliśmy z Zośką prawie do cna. Dobrze, że w obu ośrodkach posiadają zamykane kanapy, bo przemoknęlibyśmy już bez "prawie". Warunki śniegowe takie sobie. Śnieg miękki, przez co szybko robiły się odsypy przechodzące w muldy. Na szczęście ludzi nie było dużo, więc po dwadzieścia razy na czterogodzinnym karnecie z przerwą wykręciliśmy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz