Wczoraj była sobota. Ela z Zofią są w Gdańsku. Ela uczestniczy w konferencji nt ... nawet nie wiem na jaki, ale coś o wychowaniu czy edukacji Naszych Dzieci (Nasze Dzieci = dzieci z ZD). Zofia zwiedza Gdańsk, była m.in w ogrodzie botanicznym, a jutro wybiera się do zoo.
Zofia w ogrodzie botanicznym |
Zofia nad morzem |
My z Klarą natomiast intensywnie spędziliśmy tę sobotę. We czwartek Klara był w Krakowie u ortodonty i odebraliśmy aparat do prostowania zębów. Osobno na górną i dolną szczękę. Aparaty należy nosić na noc i nim 4 g w ciągu dnia. Oczywiscie podczas noszenia dziecko ma dyskonfort, nie mówiąć o tym że nie może za dużo mówić, co dla Klary jest istotnym powodem do wyciągania z buzi aparatów. I piątek końcówka dni i sobota zeszła na przyzwyczajaniu Klary do aparatów. Argumentację dlaczego powinna je nosić rozumie doskonale, ale... co z tego jak jej to przeszkadza, więc zaraz wyciąga. A pani ortodontka kazała nie uczyć dziecka wyciągania. Klary takich rzeczy nie trzeba uczyć, Ona robi to intuicyjnie. Po kilku jednak próbach udało się wytrzymać w ciągu dnia kilka godzin i potem całą noc. Zakładanie też idzie mi coraz sprawniej. Tak że póki co, jestem dobrej myśli.
Dziewczyny wracają dziś około 22 i nie wiem jeszcze jak to rozegrać. Chyba trzeba będzie poprosić sąsiadów o pomoc.
Jedna zasadnicza konkluzja z tego weekendu: nie mogę sobie pójść w góry na kilka dni i zostawić Elę samą z całym tym domowym majdanem. Ona nie udźwignie sama tego ciężaru przez kilka dni. Jeden może tak, ale więcej- nie widzę tego. Tak że żegnajcie plany o przejściu jakiegoś szlaku długodystansowego- na lata.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz