Witajcie!
Matki Bożej Zielnej w tym roku wypadło bardzo korzystnie, bo w piątek. Ale o tym to pewnie i bez mojego przypominania wiecie. Postanowiłem więc nie tracić tej okazji i wyruszyć w plener. Ponieważ raz do roku chcemy spedzić kilka dni pod namiotem, oraz wykonać spływ kajakiem po jakiejś rzece, postanowiłem rzucić się w wir Czarnej Nidy.
Po Nidzie, ale tej poniżej połączenia Czarnej z Białą już płynęliśmy w ubiegłym roku. Woda spokojna, czasem nawet nudna, więc trzeba sobie zwiększyć poziom emocji i dlatego wybraliśmy się na trudniejszy odcinek w górę rzeki. Była to nasza ósma rzeka, jak do tej pory najtrudniejsza, ale i przez to na ciekawsza. Gdyby nie tłum na rzece, oraz kilka kajaków z obsadą niezbyt sprawnych kajakarzy, przez co w kluczowych miejscach tworzyły się zatory, spływ byłby sprawniejszy i bardziej płynny. A tak to trzeba było się zatrzymywać, lądując przy brzegu i czekać na rozładowanie "korka".
Ale po kolei: na bazę wybraliśmy ośrodek wypoczynkowy UROCZYSKO nad zalewem w Borkowie woj. Świętokrzyskie. Dotarliśmy tam we czwartek po południu.
![]() |
Sanktuarium Święty Krzyż Ojców Oblatów |
![]() |
słynne na całą Polskę gołoborza na Łysej Górze. |
Ośrodek Uroczysko do dosyć duży komleks składający się z domków oraz placu pod kampery i namioty. Gdy tam dotarliśmy mało co wolnego placu pod namiot było, ale udało się nam znaleźć wcale nie złe miejsce, bo zacienione przez drzewa i stojący obok murowany domek z pokojami gościnnymi. A wiadomo, że takie miejsce w gorące dni to istny skarb.
Ludzi było mnóstwo, a jeszcze wciąż dojażdżali nowi. Gdzie oni się wszyscy w końcu pomieścili, trudno zgadnąć. Rejwach był duży, a nocne uciechy trwały do późnych godzin- chociaż dzieci było całe mnóstwo, to wcale im to nie przeszkadzało, nam jednak trochę tak, bo my nie mieliśmy z kim imprezować i w związku z tym zamykaliśmy namiot już około 21.
W niedziele spakowaliśmy cały nasz majdan i przed dwunastą (koniec doby hotelowej) opuściliśmy kamping i pojechaliśmy do domu.
Tak się zakończył nasz weekend sierpniowy
zdjęcia wkrótce
Zofia szczęśliwie wróciła z wyjazdu do Madjugorie. Mało co opowiada, ale wygląda na zadowoloną
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz