Film z wczasów w Łodzi jest w trakcie realizacji. Narazie powstała pierwsza część z dwóch pierwszych dni. Montaż trochę mi się nie udał, jakoś nie mam serca do tego filmu. Dwa dni a już trwa ponad 15 minut, chociaż w pierwotnym zamiarze miał to był zlepek scen w montażu dynamicznym, ale nie bardzo mam na to materiał.
Po powrocie z wczasów byliśmy na wycieczce na Kamionnej, a tydzień temu na Ponidziu.
A na połowe sierpnia planowaliśmy jechać w słowackie Tatry Zachodnie. Zosia wyrażała umiarkowaną ochotę na wycieczkę w wyższe partie Tatr. Postanowiłem więc zabrać ją na grań Rohaczy, gdzie może doznać wyższych wrażeń z chodzenia po górach aniżeli z dotychczasowych doświadczeń w Beskidach. Zarezerwowaliśmy nawet miejsce w Chacie Koziar w stóp Tatr w wylocie Doliny Żarskiej. Stąd na Rochacze było 4 godziny i ....1500 metrów podejścia. Zejście kolejne 4 g, więc wycieczka już bardziej niż Solidna. Na taką propozycję Zosia postawiła veto i odwołaliśmy rezerwację.
W zastępstwie wykorzystałem przygotowany plan na jesień w postaci dwudniowej wycieczki z Mszany Dolnej przez Ćwilin do schroniska pod Śnieżnicą. Tam nocleg i powrót do Mszany przez Kasinę i Lubogoszcz. Jak przedłożyłem tę propozycję Eli jako zamiennik za Tatry, to z kolei Ona zaprotestowałą, że dla Klary takie dwa dni po 12 kilometrów to za dużo i za ciężko. Więc propozycja spadła z wokandy.
Znalazłem trzy dniową wycieczkę w Beskich Żywiecki: z Sopotni na Halę Miziową (3 g.), z Miziowej na Rysiankę (3 g.) i powrót też ok 3 g do Sopotni. Trzy wycieczki po 3 g/dzień plus dwa noclegi w schroniskach. Ceny w tych schroniskach zabójcze: Na miziowej w pokoju 4 osobowym z łazienką: 100 zł/os a na Rysiance: 80 zł/os. Razem taki wypadzik wyniósł by nas tylko w noclegach 700 zł. Ale co tam, dostałem podwyżkę z wyrównaniem od lipca, więc nas stać. Ale guzik, w schroniskach brak miejsc. Są, ale w "zbiorówkach" bez łazienki. Na to Rodzina się nie pisze. Zresztą znając Klarę i jej różnorakie zapędy sam nie byłbym za tym, żeby dzielić pokój z przypadkowymi osobami. I tak kolejna propozycja wzięła w łeb.
Teraz mam wymyślić trasę na rower z wykorzystaniem kolei. Eh, kurde!
O jej, to komplikuje się wszystko. A jak noga odmówiła posłuszeństwa, to rower pewnie też pod znakiem zapytania.
OdpowiedzUsuńU nas też wszystko legło w gruzach, chyba za bardzo cieszyliśmy się na te Bieszczady. Kuba wczoraj złamał rękę w Parku Strzeleckim, w obrębie stawu łokciowego na szczęście bez przemieszczenia więc nie musiał mieć zabiegu.
Zrobimy jakieś krótkie wycieczki z Kubą, żeby z gipsem nie było dla niego obciążające. Na razie mamy pomysł na Sandomierz. A ja i Piotr wybierzemy się na jakieś jednodniowe wyprawy bez Kuby. Pierwszy plan z Rytra przez Halę Pisaną, Łabowską do Łomnicy Zdrój i przejazd pociągiem do Rytra. Druga z Żabnica Skałka przez Halę Boraczą, Redykalną, Lipowską.
Uważajcie na siebie. Jak pokazuje życie, żeby tylko było zdrowie, to można plany zmieniać i realizować. Dlatego życzymy Wam zdrowia
W Multimedzie na Klikowskiej robią USG (wiem, że PZU ma Ci wyznaczyć żeby było bezpłatnie) - ceny przystępne - jakby interesowało Cię, żeby było szybciej.
Można się też wybrać na rehabilitację do Klapera na Norwida - długo się u niego siedzi (nawet do 4 godzin wszystkich zabiegów), ale dobry ma zespół.
Trzymajcie się
Rehabilitant mógłby Ci na razie założyć tapy, żebyś w ogóle mógł lepiej chodzić. Warto spróbować
OdpowiedzUsuńoj, to Was też pech dopadł. A co Kubuś robił że złamał rękę? Termin ana USG umówili mi na 5 września i to mojej inetrwencji, bo w pierwszej wersji był na 18 września. Ale jakoś mi się poprawia z tą nogą, więc idziemy jutro na dwa dni na Przechybę.
UsuńO to fajny plan macie. A gdzie nocujecie - w schronisku na Przechybie?
UsuńKuba spadł z hamaka. Ale jak się na nim musiał huśtać, to można sobie tylko wyobrażać. Nas przy tym nie było. Pojechał z koleżankami do parku. Potem nas zaalarmował i ja pojechałam z nim na SOR - 6 godzin tam byliśmy - to dopiero ekstremalne przeżycie. Ludzie niektórzy już nie wytrzymywali nerwowo i wykrzykiwali na personel.
Udanej wycieczki i pogody.