Właśnie wczoraj wróciliśmy z trzydniowego, majowego wyjazdu. Byliśmy trzy dni w Gackach w okolicy Pińczowa. Tak, tak w tych samych Gackach w których produkowany jest gips pod marką "Dolina Nidy". Szczegółowa relacja wkrótce na blogu "Sadowscy w terenie". Spędziliśmy ten czas pod namiotem nad jeziorkiem. Kamping całkiem sympatyczny, czysto i dobre warunki. Zosia wykorzystała piękną pogodę i skorzystała z kąpieli w jeziorze. Dla nas, starszych woda jednak była za zimna. Wyjazd ten był naszym pierwszym wyjazdem pod namiot od czasu narodzin Klary i właśnie pod kątem zachowania Klary w takich warunkach był ten wyjazd. I można nazwać go "wyjazdem rozpoznawczo-testowym" pod planowany na lipiec dwutygodniowy pobyt nad jeziorem Drawskim. Dochodzimy jednak z Elą do wniosku, że Klara jest za mała na takie eskapady. Ona sama dobrze sie czuła, miała dużo miejsca do biegania, jednak dla nas, to nie był wymarzony wypoczynek. Na biwaku, jak to na biwaku wszystko trzeba robić samemu. To jest do przeżycia, ale jeśli do tego dochodzi konieczność stałego zajmowania się i zwracania bacznej uwagi na ruchliwe dziecko, to my po prostu "wymiękamy". Muszę pomyśleć nad inną formą spędzenia tegorocznych wakacji. Narazie jedziemy z kuzynostwem nad jezioro Białe w okolicy Augustowa na kilka dni pod koniec czerwca. Potem w planach był biwak nad jeziorem Drawskim. Są tam też domki, może uda się coś wynająć, ale to już pewnie nie na dwa tygodnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz