Nie żeby jakoś spektakularnie w Krynicy, ale zwyczajnie w Jurasówce. Niestety, ponieważ okoliczne stoki nie są jeszcze czynne (Lubinka i Jastrzębia), to w Jurasówce "ludzi kupa" Zaliczyliśmy z Zośką po 10 zjazdów, co zajęło nam niemalże dwie godziny i wrócliliśmy z powrotem do domu.
Najważniejsze było to, żeby Zosia przetestowała sprzęt, który dostała od wujka Roberta po Karolinie. Trzy sezony sprzęt przeleżał się w garażu, czekając, aż Zosia dorośnie do rozmiaru buta. Troszkę jeszcze brakuje jej, ale jak włoży grubszą skarpetę, to jest OK. Przejeździła te 10 zjazdów i nie narzekała ani na buty, ani na nową kurtkę, którą tym razem dostała od cioci Joli.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz