ładny weekend za nami
W sobotę z Zosią wybraliśmy się do Lubinki na grzyby. A mamy wysyp ogromny! W lesie pełno grzybiarzy i każdy wynosi kosze grzybów. Po 2,5 godzinach chaszczowania i paryjoningu wytaszczyliśmy 3/4 kosza. Było tak: kania, 2 kurki, podgrzybki brunatne i zajączki, koźlarze babki i prawdziwki. Z tego zrobiło się 8 słoiczków marynaty, woreczek zamrożonych prawdziwków i sos na sobotni obiad. Nie suszyłem tym razem, bo we środę wybrałem się tam po pracy i w godzinę wytaszczyłem prawie 4 kg prawdziwków i te ususzyłem i mam zapas na co najmniej dwa lata.
W niedzielę wybraliśmy się na wycieczkę rowerową. podjechaliśmy do Czarnej pociągiem i stamtąd przez Pilzno, Łęki i Skrzyszów wróciliśmy do domu. Licznik pokazał 49,5 km. Trochę wiało w twarz, ale nie było za zimno. Klara połowę wycieczki przespała. Wkrótce może będzie relacja na blogu wycieczkowym.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz