.

poniedziałek, 18 sierpnia 2025

Sierpniowy weekend

 Witajcie!

Matki Bożej Zielnej w tym roku wypadło bardzo korzystnie, bo w piątek. Ale o tym to pewnie i bez mojego przypominania wiecie. Postanowiłem więc nie tracić tej okazji i wyruszyć w plener. Ponieważ raz do roku chcemy spedzić kilka dni pod namiotem, oraz wykonać spływ kajakiem po jakiejś rzece, postanowiłem rzucić się w wir Czarnej Nidy.

Po Nidzie, ale tej poniżej połączenia Czarnej z Białą już płynęliśmy w ubiegłym roku. Woda spokojna, czasem nawet nudna, więc trzeba sobie zwiększyć poziom emocji i dlatego wybraliśmy się na trudniejszy odcinek w górę rzeki. Była to nasza ósma rzeka, jak do tej pory najtrudniejsza, ale i przez to na ciekawsza. Gdyby nie tłum na rzece, oraz kilka kajaków z obsadą niezbyt sprawnych kajakarzy, przez co w kluczowych miejscach tworzyły się zatory, spływ byłby sprawniejszy i bardziej płynny. A tak to trzeba było się zatrzymywać, lądując przy brzegu i czekać na rozładowanie "korka".




Ale po kolei: na bazę wybraliśmy ośrodek wypoczynkowy UROCZYSKO nad zalewem w Borkowie woj. Świętokrzyskie. Dotarliśmy tam we czwartek po południu. 



W święto 15 sierpnia wybraliśmy się na mszę świętą do sanktuarium na Świętym Krzyżu (Łysa Góra) w Górach Świętokrzyskich.  A spływ zrobiliśmy następnego dnia w sobotę. Szczegóły na blogu Rodzinne wycieczki

Sanktuarium Święty Krzyż Ojców Oblatów

W kaplicy Oleśnickich od XVIII w. przechowywane są relikwie Krzyża Świętego. Od tej światyni pochodzi nazwa gór Świętokrzyskich. Relikwie przekazał ówczesnemu opactwu benedyktyńskiemu w 13006 roku krół Władysław Łokietek

słynne na całą Polskę gołoborza na Łysej Górze.


Ośrodek Uroczysko do dosyć duży komleks składający się z domków oraz placu pod kampery i namioty. Gdy tam dotarliśmy mało co wolnego placu pod namiot było, ale udało się nam znaleźć wcale nie złe miejsce, bo zacienione przez drzewa i stojący obok murowany domek z pokojami gościnnymi. A wiadomo, że takie miejsce w gorące dni to istny skarb. 

Ludzi było mnóstwo, a jeszcze wciąż dojażdżali nowi. Gdzie oni się wszyscy w końcu  pomieścili, trudno zgadnąć. Rejwach był duży, a nocne uciechy trwały do późnych godzin- chociaż dzieci było całe mnóstwo, to wcale im to nie przeszkadzało, nam jednak trochę tak, bo my nie mieliśmy z kim imprezować i w związku z tym zamykaliśmy namiot już około 21.

W niedziele spakowaliśmy cały nasz majdan i przed dwunastą (koniec doby hotelowej) opuściliśmy kamping i pojechaliśmy do domu. 

Tak się zakończył nasz weekend sierpniowy

zdjęcia wkrótce


Zofia szczęśliwie wróciła z wyjazdu do Madjugorie. Mało co opowiada, ale wygląda na zadowoloną



niedziela, 27 lipca 2025

Wakacje- połowa

 Mamy więc prawie polowę wakacji za sobą. Rodzinne wyjazdy wakcyjne już za nami. W tym roku były bardzo dynamiczne: po kilka nocy w pięciu miejscach: Wrocław, 2x Hildesheim, Aachen, Czarny Bór na Dolnym Śląsku. Nie powiem, było to troche męczące, ale w końcu Zosia nie może narzekać, że wakacje znowu spędziła w Polsce.

Dziś Klara zakończyła tygodniowy samodzielny (!!) pobyt na obozie usamodzielniającym w Lubaszowej koło Tuchowa. Wogółe za mamą nie płakała, ani zbytnio nie tęskniła






W najbliższy piątem, tj 1 sierpnia Zofia wyjeżdża na tydzień wraz ze swoją grupą młodzieży z naszej parafi na zlot młodzieży do Medjugorie, 

wtorek, 17 czerwca 2025

Bajdurek

 Dziś Zofia bieże dziś udział wraz ze swoją grupą w Festiwalu Teatrów Dzieci i Młodzieży w Nowym Sączu. POWODZENIA!



Boli mnie prawa stopa. Smaruję i jakoś nie chce przechodzić. Podobnie miałem po ubiegłorocznej wycieczce dwudniowej na Przechybę. Wtedy skończyło się to zwolnieniem lekarskim i antybiotykiem. Przyczyną wydają się być moje buty górskie, których używam na wycieczkach. Chyba nie są odpowiednio dopasowane do moich stóp (albo na odwrót). Jak bym miał jeszcze kiedykolwiek pójść na taką wielodniową eskapadę, to muszę zmienić obuwie.

sobota, 14 czerwca 2025

Wielka Próba zakończona

 Witajcie

Ukończyłem Szlak w pięć dni. Nie jest to oszałamiający wynik, standardem jest cztery. Ale jestem zadowolony. Pomimo obolałych nóg i ramion dałem radę. 

Szlak technicznie nie jest trudny, ale logistycznie i orientacyjnie wymagający. Pomimo odnowionego malowania znaków, dosyć często zdarzało  mi się go zgubić. W kluczowych niejednoznacznych miejscach zdecydowanie brakowało znakarzom wyobraźni a może i doświadczenia. Na Szlaku nie spotkałem ani jednego turysty.

Nocowałem trzykrotnie pod namiotem, za każdym razem przy jakiejś wiacie. Wiaty są wyjątkowo przydatne w noclegach pod namiotem. Jeden nocleg tj. drugi na trasie trafił mi się u Proboszcza w Grodzisku na parafii. Poszedłem się spytać o możliwość rozbicia namiotu gdzieś na skraju parafialnego boiska, a Proboszcz sam zaproponował mi pokój gościnny. Grzechem byłoby wdawać z Nim się w jakąś polemikę. Wtedy miałem okazję do jedynego na trasie wymycia się. Na trasie jest problem z potokami w których można by się wymyć jakoś dokładniej. Na trzecim noclegu miałem do dyspozycji cały staw, ale ograniczyłem się tylko do mycia zębów i stóp. Mokre chusteczki były mi przyjacielem. Szczęście z tym pokojem polegało na tym, że w nocy padało obficie a poprawiło podczas porannej mszy o g. 7 rano. Ja natomiast spałem sobie komfortowo a pakowanie było "na sucho". Aha, i jeszcze zrobiłem sobie pranie i doładowałem całą elektronikę na 100%. W dzisiejszych czasach do klasycznych problemów na szlakach z dostępem do wody i podstawowego zaopatrzenia dochodzi problem dostępu do energii. Ja miałem telefon, kamerę, zegarek i pozycjoner które wymagały ładowania. Do dyspozycji miałem ładowarkę solarną, której nie używałem i pawer bank, oraz komplet kabli i dwie ładowarki, w tym jedną podwójną szybkiego ładowania.

Pierwszy nocleg wiata Grzybek 26,8km.

ostatni nocleg Jadłowa-Wisowa 107,8 km


Ela z dziewczynkami także podołała codzienności bez męskiego wsparcia. Nie oznacza to, że w domu nie czekało na mnie co sobotnie duże porządkowanie.


niedziela, 8 czerwca 2025

Wielka Próba

 Jutro wychodzę na Szlak! Samotnie, z namiotem, na 133km!! Ostatnie wyjście w góry w tym schemacie miało miejsce jakieś 14 lat temu. Czy dam sobie radę? Kondycyjnie, zdrowotnie (kręgosłup  w stanie znacznie zużytym), organizacyjnie, mentalnie? Od jakiegoś czasu rozważam powrót na Szlak jako przechodzenie szlaków długodystansowych, czyli takich ponad 100km. Ten ma być pierwszym, próbnym przejściem, który ma mi dać odpowiedź na wiele pytań o moje możliwości na progu szóstej dekady życia.


Nie będzie łatwo. Szlak Trzech Pogórzy zaczyna się w Dynowie i kończy w Siedliskach. Biegnie przez Pogórza: Dynowskie, Strzyżowskie i Ciężkowickie. Teren niby łatwy, ale... brak sklepów, brak bazy noclegowej.


Suma podejść ponad 3300m łączny czas przejścia 33g. Planuje zrobić ten szlak w pięć dni.
Plecak ok 10 kg, czyli mniej niż dopuszczalne 15% masy ciała.

Jak ktoś chce, może mnie obserwować na stronie poltrax.live/stp

Mam rzecz jasna zgodę Małżonki na tę eskapadę i oczywiście mam wyrzuty sumienia że Ją zostawiam samą z domowymi obowiązkami. Jakoś będę zobowiązany Jej to wynagrodzić.



Zofia jest w trakcie pierwszej części (na półmetku) egzaminów zawodowych. W części teoretycznej zdobyła 87% punktów. We środę egzamin praktyczny.


Klara w ubiegłym tygodniu rozpoczęła 40 godzinny kurs hippoterapi w Skrzyszowie



piątek, 30 maja 2025

Końcówka maja. Raczej słabo

 Maj mija nam słabo bo:

  1. zimno
  2. imprezowo
  3. deszczowo
  4. rowerowo "pod psem"
Tylko dwie wycieczki. Za to zdrowie nam dopisuje. Z Klarą chodzimy często na majówki, a jutro ostatnia majówka będzie, więc pewnie będzie jakieś pożegnanie na rok.

Ale od 9 czerwca wybieram się na pierwszą od lat kilkudniową samotną wycieczkę w góry z namiotem.
Planuję przejść pierwszy w życiu szlak długodystansowy. Szlak Trzech Pogórzy z Dynowa do Siedlisk.
Cztery, pięć dni mi to zajmie. długość 132 km. Zobaczymy czy dam rade.

wtorek, 13 maja 2025

Pierwsza Komunia

 Emocje sięgały zenitu. Apogeum podczas kluczowego momentu. Na szczęście Klara nie wykonała niczego nie przewidzianego i nie oczekiwanego.

Uroczyste przyjęcie w restauracji Różana przy Batorego 19. Tort, prezenty.




Na koniec dnia wybraliśmy się we dwójkę z Klarą ubraną w białą suknię pod kapliczkę przy Czarnej Drodze. Jesteśmy tam stałymi "bywalcami" i Klara jest bardzo lubiana przez tą małą społeczność. Pani Ula wyraziła swoje zdziwienie naszą obecnością i prosiła, że byśmy przyszli w poniedziałek. Na koniec Majówki wszyszcy szczerze odśpiewali Klarze "Życzymy, życzymy, zdrowia, i szczęścia, i błogosławieństwa" , aż mi się łezka zakręciła. 

W poniedziałek były na majówce już prezenty. Ale Klara zrobiła nam straszną niespodziankę. Otrzymała bukiecik białych goździków i sama, przez nikogo nie zachęcana poszła i złożyła je przy figurze. Wszystkim "szczenki" opadły jak kopary.